Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Dogonić i przegonić PiS. Tusk w leninowskiej czapce

Dodano: 09/07/2024 - Nr 28 z 10 lipca 2024
FOT. ZBYSZEK KACZMAREK/GAZETA POLSKA
FOT. ZBYSZEK KACZMAREK/GAZETA POLSKA

W sprawie CPK Donald Tusk bez powodzenia próbował przelicytować zwolenników najambitniejszego projektu cywilizacyjnego w dziejach III RP. Jego „Y” zostało wyśmiane z pomocą dość obscenicznych memów, eksperci mówią o wizji megalopolis jako „kolei dla swoich”. A projekt „Tak dla Rozwoju” pokazał, że CPK ma wsparcie ponad politycznymi podziałami. Sojusznicy Tuska, jak Ryszard Petru, wiją się jak piskorze, gdy okazało się, że koalicja przegrała wizerunkową wojną o projekt kojarzony przez ludzi z PiS. O co w tym wszystkim naprawdę chodzi?

Gdy kilkanaście dni temu Donald Tusk na wspólnej konferencji z Maciejem Laskiem ogłosił „trójskok w nowoczesność”, związany z „nowym otwarciem CPK”, wśród zwolenników koalicji 13 grudnia zapanował przez moment entuzjazm. Tym bardziej że szef rządu podlał swoje wypowiedzi demagogicznym sosem, grzmiąc o „Centralnym Przewalaniu Kasy”. Najpierw długo perorował, że plany PiS były nierealistyczne. Później zaproponował coś, co eksperci z jednej strony nazwali jeszcze bardziej karkołomnym, z drugiej – wykluczającym i mało realistycznym. Zdaniem Karola Trammera, redaktora naczelnego magazynu branżowego „Z Biegiem Szyn” i autora głośnej książki „Ostre cięcie. Jak niszczono polską kolej”, w wystąpieniu Tuska „było bardzo mało merytoryki”. I dodał: „Cała konferencja wyglądała tak, że Tusk rzucił różne hasła i wypowiedzi, po czym sobie poszedł, a obecni na konferencji minister infrastruktury i wiceministrowie musieli szybko odnaleźć się w tych rzuconych deklaracjach” (wywiad dla Salon24.pl).

Tusk jak Lenin, czyli „dogonić i przegonić” 

Zwracam uwagę na wymiar polityczny czy może wręcz propagandowy całej sprawy, bo nie tylko w tym przypadku jest on clou działań obecnej władzy. Tusk w gruncie rzeczy od czasów kampanii wyborczej przed wyborami 2023 roku przyjął leninowską taktykę „dogonić i przegonić”. Syfilityczny bolszewik chciał dogonić i przegonić kapitalistyczne kraje. Lider trzynastogrudniowców od kilku lat licytuje się z PiS w niemal każdej społeczno-gospodarczej sprawie. Z jakim skutkiem? Już widać jak na dłoni. Polski przemysł się zwija, inwestycje komunikacyjne i energetyczne są wygaszane, w perspektywie jest obcinanie 800 plus, ludzie tracą na potęgę pracę, a Tusk gwarantuje Niemcom rosnące wpływy w naszym kraju. A „odnowione” CPK na papierze wygląda na festiwal megalomańskich życzeń, za którymi – co przytomni ludzie wiedzą doskonale – nic nie stoi. 

Euforia po ogłoszeniu Y jako alternatywy dla koncepcji kolejowej szprych, szybko zaczęło gasnąć, gdy sporym sceptycyzmem wykazali się nie tylko eksperci od komunikacji masowej, lecz także liberalni dziennikarze i sorosowi konserwatyści. Szybko pojawiły się głosy, że koncepcja Y uprzywilejowuje znów największe polskie miasta. I to z centrum i zachodu kraju. Paulina Matysiak uderzała celnie i bez litości: wskazała na przykład, że z koncepcji kolei szybkiej prędkości Y wyłączone zostały nie tylko wszystkie miasta na wschodzie Polski, lecz także Katowice. Lewicowa posłanka szybko spostrzegła, że na oficjalnych mapkach „CPK po nowym otwarciu”, prezentowanych w rządowych social mediach, zabrakło choćby Katowic. Poprawiano ten błąd w popłochu, bo przecież to nie tylko afront dla Śląska. Tam właśnie mieści się przecież Ministerstwo Przemysłu, które powołał do życia i osadził w Katowicach sam Tusk. Błąd szybko poprawiono... w Photoshopie czy innym edytorze grafik. Bo tak naprawdę projekt Y, inwestycje w Baranowie, Modlinie i na Okęciu oraz szumne zapowiedzi dotyczące rozwoju floty przez PLL LOT – to tylko kwestia lepszych lub gorszych grafik. Niegdyś się mówiło, że cierpliwy jest papier. Dziś podobną cierpliwością wykazują się prezentacje w PowerPoincie. Bo tyle zostanie z „megapolis” i „trójskoku w nowoczesność” Tuska. A PLL LOT życzmy, by przetrwał rządy neoliberałów – Tusk już raz miał pomysł na sprzedaż polskiego przewoźnika.    

Dlaczego „Tak dla Rozwoju” uwiera władzę

Dodatkowym kłopotem dla koalicji 13 grudnia okazał się projekt „Tak dla Rozwoju”, czyli ruch społeczny ponad politycznymi podziałami, powołany do życia przez Marcina Horałę z PiS i Paulinę Matysiak z partii Razem. Afera, jaka po tym wybuchła, i sposób, jaki rodzima partia potraktowała swoją posłankę, są dobrze znane. Także festiwal chamskich żartów, protekcjonalnych uwag, złośliwych komentarzy, jakich stała się ofiarą Matysiak w lewicowo-liberalnych mediach. Tych samych, które tyle lubią mówić o swojej feministycznej wrażliwości, trosce o kobiety w polityce, otwartości i tolerancji. Wobec zrewoltowanej lewicówki były jednak bezwzględne – bo tam, gdzie zaczyna się bezwzględna walka o interesy Donalda Tuska i jego stronników, tam kończą się przyjemne dla uszu wielkomiejskiej publiki hasełka. 

A inicjatywa „Tak dla Rozwoju” może być bardzo dużym problemem dla anty-CPK w wydaniu rządu trzynastogrudniowców. Już dziś widać, że opinie polityków i działaczy spod szerzej rozumianego szyldu #TAKdlaCPK i #TAKdlaRozwoju cieszą się sporą uwagą i uznaniem znacznej części opinii publicznej. Podejrzewam, że Tusk miałby znacznie łatwiej po swojej demagogicznej konferencji prasowej o CPK, gdyby nie skonsolidowany ruch opinii, współtworzony przez polityków, ekspertów, działaczki, dziennikarzy, którzy w wielu sprawach się ze sobą nie zgadzają. Ale łączy ich nadzieja, że CPK zostanie zrealizowany jako efektywny, duży, cywilizacyjny projekt, a nie jak marna parodia w propagandowym sosie Tuska et consortes. 

Miraże zamiast konkretów

A to problem dla obecnej władzy, bo ona jak kania dżdżu łaknie choćby namiastki rozwojowych sukcesów. Z opowieści o KPO właściwie niewiele już zostało. Pogarszające się dane dotyczące polskiej gospodarki, w tym przemysłu i wskaźników na rynku pracy, są coraz skrupulatniej przemilczane w lewicowo-liberalnych mediach. Nie pasują do gołosłownych obietnic Koalicji Obywatelskiej i jej politycznych satelitów sprzed ponad pół roku. Póki co, władza karmi się igrzyskami nienawiści wobec Zjednoczonej Prawicy, ale do wyborów prezydenckich na takim paliwie nie ujedzie. Dlatego Tusk znów „szarpie za cugle”, ale na lumpenliberalnej chabecie daleko nie pociągnie. Nowa władza niedługo zacznie kojarzyć się milionom zwykłych ludzi z bezrobociem, drożyzną, stagnacją. Ze 100 konkretów zostały tylko niespełnione miraże.

Dlatego lider KO znów próbuje „dogonić i przegonić” PiS. Wcześniej licytował się z PiS choćby w sprawie 800 plus. Obiecywał bardzo tanie paliwo, którego wciąż nie możemy się dziwnym trafem doczekać. Jak Polska długa i szeroka obiecywał wszystkim wszystko, by nabrać chociaż niewielu. Z obietnic składanych po próżnicy i naiwności okolicznościowego elektoratu udało się sklecić koalicję 13 grudnia. Ale dziś, jak się okazuje, Tusk znów musi licytować się z PiS w sprawach gospodarczych. Skoro nie udało się zgnoić w oczach Polaków CPK, to pozostają próby dyskredytacji oryginalnego projektu i mydlenie ludziom oczu „nowym otwarciem”. 

Dogonić i przegonić Zachód – wołał Lenin, prowadząc swój kraj do czerwonego piekła. Dogonić i przegonić PiS – daje do zrozumienia Donald Tusk. A dokąd nas prowadzi? Żeby to opisać, może nie wystarczyć złych przeczuć.     

     

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.gazetapolska.pl

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@gazetapolska.pl

W tym numerze