SPORT \ Rekordowa frekwencja najsłynniejszego rajdu świata - Wystartował 38. Rajd Dakar
Na trasie największego i najsławniejszego rajdu świata zameldowały się 354 pojazdy i 556 zawodników z 60 krajów, co jest rekordem Dakaru. Po uroczystej prezentacji na rampie startowej w Buenos Aires na zawodników czekała 346-kilometrowa trasa do Rosario. Odcinek specjalny liczył zaledwie 11 km, więc różnice na mecie odcinka były sekundowe. Świetny początek Dakaru zaliczyła załoga ORLEN Team – Marek Dąbrowski i Jacek Czachor
Pierwsi w sobotę na mecie etapu zameldowali się kierowcy quadów. Najszybszy był Chilijczyk Ignacio Casale – 7.14, zwycięzca rajdu z 2014 r. Zawodnik ORLEN Team, zwycięzca zeszłorocznego Dakaru Rafał Sonik, uzyskał 14. czas ze stratą 23 sekund do Casalego. – Tuż przed startem straciłem podstawowy metromierz i musiałem używać zapasowego, co trochę mnie spowolniło – powiedział Sonik. – Na wyjeździe z rzeki pojechałem w złym kierunku, bo tak pokazali mi kibice. Widocznie zrobili sobie żart, ale na szczęście kosztowało mnie to tylko kilka sekund. W ostatnich latach bardzo rzadko zdarza mi się wypaść z rajdu, ale jeśli się to dzieje, to pierwszego dnia, i dlatego bardzo się cieszę, że jestem na mecie. Strata 23 sekund do lidera oczywiście nie ma żadnego znaczenia – powiedział quadowiec ORLEN Team.
Wśród motocyklistów taki sam czas – po 6.27 – uzyskali Hiszpan Joan Barreda i Portugalczyk Ruben Faria. Zawodnik ORLEN Team Jakub Piątek w czasie prologu miał problemy z pokonaniem rzeki, ale na szczęście nie uszkodził motocykla i mógł kontynuować rajd. Po swojej przygodzie stracił jednak prawie pięć minut i został sklasyfikowany dopiero na 125. pozycji. – Na trasie była rzeka – opowiadał Piątek. – Powiedziano nam, że ma tylko 30 cm głębokości, jest twarda i nie trzeba się nią w ogóle przejmować. Okazało się jednak, że była głębsza. Filtr powietrza nabrał wody, nie przepuszczał w ogóle powietrza do silnika. Dobrze, że nie zassało wody głębiej, bo wtedy narobiłaby ona wielkich szkód. Z pomocą argentyńskich kibiców szybko udało się motocykl „zreanimować”, ale czteroipółminutowej straty na tak krótkim odcinku nie dało się odrobić – powiedział zawodnik ORLEN Team.
Niestety pierwszego dnia na trasie zdarzył się wypadek, w którym obrażenia odniosła grupa widzów.
Po wypadku nie wznowiono już rywalizacji w kategorii samochodów. Wśród 59 załóg, które pokonały trasę, bardzo dobre, piąte miejsce zajęli Dąbrowski i Czachor. Załoga ORLEN Team uzyskała czas 6.13. Polacy byli szybsi m.in. od dziewięciokrotnego rajdowego mistrza świata Francuza Sebastiena Loeba – 6.17 czy Fina Mikko Hirvonena – 6.15! Adam Małysz miał czas 6.34. Najszybszy był Holender Bernhard Ted Brinke, który wyprzedził o trzy sekundy słynnego hiszpańskiego kierowcę Carlosa Sainza. 10. miejsce zajął Loeb, 22. miejsce Małysz, a 23. Jakub Przygoński.
– Taki prolog to dobre rozwiązanie, bo ustawia listę startową na późniejsze etapy – powiedział Dąbrowski, kierowca ORLEN Team. – Nie ma przypadkowości, zawodnicy jadą w swoim tempie, nieuzależnionym od kolejności przypisanej przez organizatora. Nie muszą jechać w kurzu. Prawdziwy rajd zaczyna się w niedzielę i o tym przede wszystkim trzeba pamiętać – dodał.
Kierowcom, którzy nie mieli szans pokonać 11-kilometrowej trasy prologu, czas zaliczany do klasyfikacji generalnej przyznają organizatorzy.
Start do niedzielnego odcinka specjalnego Rajdu Dakar został przez organizatorów opóźniony z powodu bardzo złych warunków atmosferycznych panujących na trasie. Między Rosario a Villa Carlos Paz drogi dojazdowe do OS-u zostały zalane przez deszcz, w niektórych miejscach głębokość wody w koleinach przekracza jeden metr. Początkowo start planowano na godz. 7.00 czasu miejscowego, później opóźniono go o 30 minut, a gdy pogoda nie uległa poprawie – o kolejne dwie godziny. Ostatecznie z powodu olbrzymiej ulewy zdecydowano się całkowicie odwołać I etap.
W sumie przed zawodnikami 13 wyczerpujących etapów: motocykliści i quadowcy pokonają 8984 kilometry (OS-y 4701km), a samochody 9238 kilometrów (OS-y 4792 km). Trasa tegorocznego Dakaru przebiega tylko przez dwa kraje: Argentynę i Boliwię. Początkowo planowano, że duża część rajdu będzie prowadzić przez Peru. Rząd tego kraju wycofał się jednak z organizacji Dakaru po ostrzeżeniach meteorologów, że wybrzeże kraju może w styczniu nawiedzić El Niño. Kiedy po raz ostatni w Peru pojawiło się to zjawisko atmosferyczne, wywołało olbrzymią klęskę żywiołową.
Rajd zakończy się 16 stycznia w Rosario. Meta nie będzie jednak osiągalna dla wszystkich – można się na niej spodziewać, podobnie jak w poprzednich latach, tylko około połowy startujących.
Artykuł przygotowany we współpracy z ORLEN Team.
Pierwsi w sobotę na mecie etapu zameldowali się kierowcy quadów. Najszybszy był Chilijczyk Ignacio Casale – 7.14, zwycięzca rajdu z 2014 r. Zawodnik ORLEN Team, zwycięzca zeszłorocznego Dakaru Rafał Sonik, uzyskał 14. czas ze stratą 23 sekund do Casalego. – Tuż przed startem straciłem podstawowy metromierz i musiałem używać zapasowego, co trochę mnie spowolniło – powiedział Sonik. – Na wyjeździe z rzeki pojechałem w złym kierunku, bo tak pokazali mi kibice. Widocznie zrobili sobie żart, ale na szczęście kosztowało mnie to tylko kilka sekund. W ostatnich latach bardzo rzadko zdarza mi się wypaść z rajdu, ale jeśli się to dzieje, to pierwszego dnia, i dlatego bardzo się cieszę, że jestem na mecie. Strata 23 sekund do lidera oczywiście nie ma żadnego znaczenia – powiedział quadowiec ORLEN Team.
Wśród motocyklistów taki sam czas – po 6.27 – uzyskali Hiszpan Joan Barreda i Portugalczyk Ruben Faria. Zawodnik ORLEN Team Jakub Piątek w czasie prologu miał problemy z pokonaniem rzeki, ale na szczęście nie uszkodził motocykla i mógł kontynuować rajd. Po swojej przygodzie stracił jednak prawie pięć minut i został sklasyfikowany dopiero na 125. pozycji. – Na trasie była rzeka – opowiadał Piątek. – Powiedziano nam, że ma tylko 30 cm głębokości, jest twarda i nie trzeba się nią w ogóle przejmować. Okazało się jednak, że była głębsza. Filtr powietrza nabrał wody, nie przepuszczał w ogóle powietrza do silnika. Dobrze, że nie zassało wody głębiej, bo wtedy narobiłaby ona wielkich szkód. Z pomocą argentyńskich kibiców szybko udało się motocykl „zreanimować”, ale czteroipółminutowej straty na tak krótkim odcinku nie dało się odrobić – powiedział zawodnik ORLEN Team.
Niestety pierwszego dnia na trasie zdarzył się wypadek, w którym obrażenia odniosła grupa widzów.
Po wypadku nie wznowiono już rywalizacji w kategorii samochodów. Wśród 59 załóg, które pokonały trasę, bardzo dobre, piąte miejsce zajęli Dąbrowski i Czachor. Załoga ORLEN Team uzyskała czas 6.13. Polacy byli szybsi m.in. od dziewięciokrotnego rajdowego mistrza świata Francuza Sebastiena Loeba – 6.17 czy Fina Mikko Hirvonena – 6.15! Adam Małysz miał czas 6.34. Najszybszy był Holender Bernhard Ted Brinke, który wyprzedził o trzy sekundy słynnego hiszpańskiego kierowcę Carlosa Sainza. 10. miejsce zajął Loeb, 22. miejsce Małysz, a 23. Jakub Przygoński.
– Taki prolog to dobre rozwiązanie, bo ustawia listę startową na późniejsze etapy – powiedział Dąbrowski, kierowca ORLEN Team. – Nie ma przypadkowości, zawodnicy jadą w swoim tempie, nieuzależnionym od kolejności przypisanej przez organizatora. Nie muszą jechać w kurzu. Prawdziwy rajd zaczyna się w niedzielę i o tym przede wszystkim trzeba pamiętać – dodał.
Kierowcom, którzy nie mieli szans pokonać 11-kilometrowej trasy prologu, czas zaliczany do klasyfikacji generalnej przyznają organizatorzy.
Start do niedzielnego odcinka specjalnego Rajdu Dakar został przez organizatorów opóźniony z powodu bardzo złych warunków atmosferycznych panujących na trasie. Między Rosario a Villa Carlos Paz drogi dojazdowe do OS-u zostały zalane przez deszcz, w niektórych miejscach głębokość wody w koleinach przekracza jeden metr. Początkowo start planowano na godz. 7.00 czasu miejscowego, później opóźniono go o 30 minut, a gdy pogoda nie uległa poprawie – o kolejne dwie godziny. Ostatecznie z powodu olbrzymiej ulewy zdecydowano się całkowicie odwołać I etap.
W sumie przed zawodnikami 13 wyczerpujących etapów: motocykliści i quadowcy pokonają 8984 kilometry (OS-y 4701km), a samochody 9238 kilometrów (OS-y 4792 km). Trasa tegorocznego Dakaru przebiega tylko przez dwa kraje: Argentynę i Boliwię. Początkowo planowano, że duża część rajdu będzie prowadzić przez Peru. Rząd tego kraju wycofał się jednak z organizacji Dakaru po ostrzeżeniach meteorologów, że wybrzeże kraju może w styczniu nawiedzić El Niño. Kiedy po raz ostatni w Peru pojawiło się to zjawisko atmosferyczne, wywołało olbrzymią klęskę żywiołową.
Rajd zakończy się 16 stycznia w Rosario. Meta nie będzie jednak osiągalna dla wszystkich – można się na niej spodziewać, podobnie jak w poprzednich latach, tylko około połowy startujących.
Artykuł przygotowany we współpracy z ORLEN Team.
Autor:
Numer: