V4 zatapia Timmermansa. Rozgrywka o przyszłość UE

To, jak blisko było, by Frans Timmermans, „człowiek roku Gazety Wyborczej” i „obrońca polskiej praworządności” został szefem Komisji Europejskiej, wiedzą tylko uczestnicy zamkniętych obrad unijnych przywódców. Zablokowanie tej kandydatury nie jest może ostatecznym zwycięstwem grupy V4, ale na pewno to sukces, na który nie stać byłoby tych państw jeszcze kilka lat temu. Dla każdego, kto choć trochę interesuje się polityką unijnych instytucji, ostatni brukselski szczyt był fascynującym widowiskiem. W pierwszej wersji spodziewano się zakończenia w nocy z niedzieli na poniedziałek, w najgorszym wypadku w poniedziałkowy poranek. Obrady trwały jednak nie tylko całą noc, a „robocza kolacja” płynnie przeszła w „robocze śniadanie”, lecz przedłużyły się aż do wtorku. Ostateczne porozumienie osiągnięto po ponad trzydziestu godzinach deliberacji.   Choć przeciągające się negocjacje i niewyspani politycy podejmujący kluczowe decyzje nie są podczas unijnych szczytów czymś