KGHM \ W zagłębiu miedziowym kultywują górnicze tradycje. Barbórkowy Skok przez Skórę
Msza Święta w intencji górników i ich rodzin, Akademia Barbórkowa, Pochód Lisa Majora, Skok przez Skórę, pokaz sztucznych ogni, tradycyjna biesiada dla mężczyzn, czyli Karczma Piwna, oraz Comber Babski dla kobiet – tak wyglądają centralne uroczystości górników miedziowych z okazji dnia św. Barbary. W tym roku zorganizowano je w Głogowie
W przeddzień dnia św. Barbary miedziowi górnicy, ubrani w paradne mundury, spotkali się najpierw na centralnej akademii w głogowskim ośrodku kultury. Potem przez miasto ruszył tradycyjny Pochód Lisa Majora, w którym młodzi adepci górnictwa, zwani lisami, poprowadzeni zostali przez mistrza, czyli Lisa Majora, przed oblicze górniczej starszyzny. Na miejscowym Rynku odbyło się pasowanie na górników, a najważniejszym momentem ceremoniału był symboliczny Skok przez Skórę.
W dniu św. Barbary w kościele św. Maksymiliana Marii Kolbego w Lubinie odbyła się uroczysta msza św. w intencji górników i ich rodzin. Nabożeństwo tradycyjnie miało niezwykle bogatą liturgię i koncelebrowane było przez biskupów diecezji legnickiej i zielonogórsko-gorzowskiej.
Gdy o tradycje związane ze świętem miedziowych górników spytałem inżyniera Jana Duszę, górnika-emeryta, pełniącego podczas barbórkowych uroczystości rolę Lisa Majora, czyli mistrza i nauczyciela, stwierdził, że swoją opowieść musi zacząć od Skoku przez Skórę. – Ten skok to tradycja w górnictwie, która sięga średniowiecza. W tamtych czasach zaistniały różne cechy i stany zawodowe. Powstał też stan górniczy i przyjmowano do tych grup zawodowych nowych członków, którzy skończyli etap wstępnej nauki. Tym symbolicznym skokiem przez skórę przechodzili ze świata i życia na powierzchni ziemi do tajemniczego świata podziemi – opowiada inż. Dusza, absolwent Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.
Tradycja Skoku przez Skórę oparta jest na średniowiecznych zwyczajach żakowskich oraz tradycjach wszystkich grup zawodowych, jakie wówczas istniały. Skok został opisany już w średniowieczu przez nazywanego ojcem geologii Georgiusa Agricolę, niemieckiego lekarza i uczonego, a zarazem górnika, metalurga i mineraloga. Opis ten znalazł się w jego dziele „O górnictwie i hutnictwie: dwanaście ksiąg”. Agricola pisał o spotkaniach gwareckich i o przyjmowaniu młodych adeptów do stanu górniczego.
– Do nas zwyczaj ten przyszedł po rozbiorach, głównie z Austro-Węgier i Niemiec, gdzie studiowali Polacy. Tam zapoznali się z tym obyczajem i gdy powstała uczelnia górnicza w Krakowie, przenieśli go do nas. Najpierw trafił na uczelnię, potem rozpowszechniał się w górnictwie. Kiedy po II wojnie światowej odkryto w Polsce miedź, absolwenci krakowskiej szkoły górniczej zjechali do nowego zagłębia miedziowego. W ten sposób te tradycje zostały tu zaszczepione i trwają do tej pory – tłumaczy Jan Dusza.
Skóra, zwana również łatą, była i wciąż jest najważniejszym atrybutem górniczego wyposażenia. Skórę podkładał sobie górnik pod kolana, gdy musiał pracować w pozycji klęczącej, okrywał się nią, gdy ze stropu lała się woda, siedział na niej przy posiłku, również na niej dokonywana była wypłata. – Dlatego do dziś skóra jest ważnym symbolem, a skok przez nią oznacza przejście z czeladnika na wyższy stopień zawodowy – podkreśla inż. Dusza.
Gdy pytam Pana Jana, czy Skok przez Skórę jest trudny, wyjaśnia, że adepci górnictwa nie mają się czego obawiać, bo te wszystkie rytuały to coś symbolicznego, związanego z przyjęciem do stanu górniczego. – Mimo to trzeba się wykazać pewną sprawnością, bo przykryta skórą bryła jest dosyć wysoka. Dla młodych ludzi taka próba to jednak nic strasznego. Poza tym cały ceremoniał jest nacechowany braterską serdecznością i życzliwością. Z pewnością u tych, którzy skaczą przez skórę, pozostawia to jednak niezatarte wspomnienie i przywiązuje ich na całe życie do stanu górniczego. To bez wątpienia przeżycie dla młodych ludzi – podsumowuje inż. Dusza.
Po pasowaniu młodzi idą ze starymi strzechami, czyli doświadczonymi górnikami, na tradycyjne spotkanie, nazywane Karczmą Piwną. – Tradycja ta też sięga zamierzchłych czasów, gdy pod koniec roku gwarectwa podsumowywały swoje osiągnięcia. Najpierw odbywały się uroczystości w kościele, później ruszał pochód, a potem brać górnicza przenosiła się do oberż i karczm, gdzie rozliczano całoroczną działalność, dzielono zyski, a jak były straty, to dopłacano – wyjaśnia Jan Dusza.
Po tych oficjalnych rozliczeniach i przyjęciu nowych adeptów do stanu górniczego spotkanie zaczynało mieć charakter bardziej towarzyski. – Pito piwo, śpiewano pieśni, przekomarzano się, opowiadano dowcipy. To był też czas, kiedy można było coś złośliwego powiedzieć na temat swojego przełożonego, jeśli w ciągu roku nie za dobrze się sprawował. Można mu było to wtedy bezkarnie wygarnąć, bo zgodnie z tradycją nikt nie powinien czuć się urażony taką krytyką – tłumaczy inż. Dusza. Władzę absolutną podczas takiego spotkania sprawuje Wysokie i Nigdy Nieomylne w Sprawach Piwnych Prezydium, a piwo pije się z kufli projektowanych każdorazowo dla określonej karczmy.
Karczma Piwna to impreza dla górników. Kobiety zatrudnione w kopalni mają swój własny Comber Babski, czyli biesiadę w damskim gronie. Comber też rządzi się swoimi prawami, podobnie jak męska impreza, a towarzyszą mu śpiewy i zabawy. Ale Barbórka to nie tylko karczmy i combry. W czasie tego święta zakładowe delegacje odwiedzają chorych pracowników przebywających w szpitalach oraz sieroty po tragicznie zmarłych pracownikach. Składane są też kwiaty na grobach tragicznie zmarłych kolegów, a także pod pomnikiem inż. Jana Wyżykowskiego, górnika i geologa, który odkrył złoża miedzi w obecnym legnicko-głogowskim zagłębiu.
Z okazji Barbórki organizowane są również spotkania z matkami, które mają trzech i więcej synów górników, spotkania z jubilatami i emerytami. Odbywają się zjazdy żon górników i wycieczki do kopalń dla dzieci i młodzieży. Obowiązuje też oczywiście deputat barbórkowy, którego tradycja sięga czasów, gdy raz do roku na górnicze biesiady zjeżdżali możnowładcy. Z tej okazji kopacze otrzymywali porcje jadła i napitku. W 1920 r. kwestię deputatu barbórkowego uregulowano nawet urzędowo, postanawiając, że składać się na niego będzie ćwiartka wódki, 20 dkg kiełbasy i dwie bułki. Obecnie zatrudnieni w kopalniach KGHM z okazji Dnia Górnika otrzymują roczną nagrodę. Kultywowanie górniczych tradycji to nieodłączny element kultury organizacyjnej spółki.
W przeddzień dnia św. Barbary miedziowi górnicy, ubrani w paradne mundury, spotkali się najpierw na centralnej akademii w głogowskim ośrodku kultury. Potem przez miasto ruszył tradycyjny Pochód Lisa Majora, w którym młodzi adepci górnictwa, zwani lisami, poprowadzeni zostali przez mistrza, czyli Lisa Majora, przed oblicze górniczej starszyzny. Na miejscowym Rynku odbyło się pasowanie na górników, a najważniejszym momentem ceremoniału był symboliczny Skok przez Skórę.
W dniu św. Barbary w kościele św. Maksymiliana Marii Kolbego w Lubinie odbyła się uroczysta msza św. w intencji górników i ich rodzin. Nabożeństwo tradycyjnie miało niezwykle bogatą liturgię i koncelebrowane było przez biskupów diecezji legnickiej i zielonogórsko-gorzowskiej.
Gdy o tradycje związane ze świętem miedziowych górników spytałem inżyniera Jana Duszę, górnika-emeryta, pełniącego podczas barbórkowych uroczystości rolę Lisa Majora, czyli mistrza i nauczyciela, stwierdził, że swoją opowieść musi zacząć od Skoku przez Skórę. – Ten skok to tradycja w górnictwie, która sięga średniowiecza. W tamtych czasach zaistniały różne cechy i stany zawodowe. Powstał też stan górniczy i przyjmowano do tych grup zawodowych nowych członków, którzy skończyli etap wstępnej nauki. Tym symbolicznym skokiem przez skórę przechodzili ze świata i życia na powierzchni ziemi do tajemniczego świata podziemi – opowiada inż. Dusza, absolwent Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.
Tradycja Skoku przez Skórę oparta jest na średniowiecznych zwyczajach żakowskich oraz tradycjach wszystkich grup zawodowych, jakie wówczas istniały. Skok został opisany już w średniowieczu przez nazywanego ojcem geologii Georgiusa Agricolę, niemieckiego lekarza i uczonego, a zarazem górnika, metalurga i mineraloga. Opis ten znalazł się w jego dziele „O górnictwie i hutnictwie: dwanaście ksiąg”. Agricola pisał o spotkaniach gwareckich i o przyjmowaniu młodych adeptów do stanu górniczego.
– Do nas zwyczaj ten przyszedł po rozbiorach, głównie z Austro-Węgier i Niemiec, gdzie studiowali Polacy. Tam zapoznali się z tym obyczajem i gdy powstała uczelnia górnicza w Krakowie, przenieśli go do nas. Najpierw trafił na uczelnię, potem rozpowszechniał się w górnictwie. Kiedy po II wojnie światowej odkryto w Polsce miedź, absolwenci krakowskiej szkoły górniczej zjechali do nowego zagłębia miedziowego. W ten sposób te tradycje zostały tu zaszczepione i trwają do tej pory – tłumaczy Jan Dusza.
Skóra, zwana również łatą, była i wciąż jest najważniejszym atrybutem górniczego wyposażenia. Skórę podkładał sobie górnik pod kolana, gdy musiał pracować w pozycji klęczącej, okrywał się nią, gdy ze stropu lała się woda, siedział na niej przy posiłku, również na niej dokonywana była wypłata. – Dlatego do dziś skóra jest ważnym symbolem, a skok przez nią oznacza przejście z czeladnika na wyższy stopień zawodowy – podkreśla inż. Dusza.
Gdy pytam Pana Jana, czy Skok przez Skórę jest trudny, wyjaśnia, że adepci górnictwa nie mają się czego obawiać, bo te wszystkie rytuały to coś symbolicznego, związanego z przyjęciem do stanu górniczego. – Mimo to trzeba się wykazać pewną sprawnością, bo przykryta skórą bryła jest dosyć wysoka. Dla młodych ludzi taka próba to jednak nic strasznego. Poza tym cały ceremoniał jest nacechowany braterską serdecznością i życzliwością. Z pewnością u tych, którzy skaczą przez skórę, pozostawia to jednak niezatarte wspomnienie i przywiązuje ich na całe życie do stanu górniczego. To bez wątpienia przeżycie dla młodych ludzi – podsumowuje inż. Dusza.
Po pasowaniu młodzi idą ze starymi strzechami, czyli doświadczonymi górnikami, na tradycyjne spotkanie, nazywane Karczmą Piwną. – Tradycja ta też sięga zamierzchłych czasów, gdy pod koniec roku gwarectwa podsumowywały swoje osiągnięcia. Najpierw odbywały się uroczystości w kościele, później ruszał pochód, a potem brać górnicza przenosiła się do oberż i karczm, gdzie rozliczano całoroczną działalność, dzielono zyski, a jak były straty, to dopłacano – wyjaśnia Jan Dusza.
Po tych oficjalnych rozliczeniach i przyjęciu nowych adeptów do stanu górniczego spotkanie zaczynało mieć charakter bardziej towarzyski. – Pito piwo, śpiewano pieśni, przekomarzano się, opowiadano dowcipy. To był też czas, kiedy można było coś złośliwego powiedzieć na temat swojego przełożonego, jeśli w ciągu roku nie za dobrze się sprawował. Można mu było to wtedy bezkarnie wygarnąć, bo zgodnie z tradycją nikt nie powinien czuć się urażony taką krytyką – tłumaczy inż. Dusza. Władzę absolutną podczas takiego spotkania sprawuje Wysokie i Nigdy Nieomylne w Sprawach Piwnych Prezydium, a piwo pije się z kufli projektowanych każdorazowo dla określonej karczmy.
Karczma Piwna to impreza dla górników. Kobiety zatrudnione w kopalni mają swój własny Comber Babski, czyli biesiadę w damskim gronie. Comber też rządzi się swoimi prawami, podobnie jak męska impreza, a towarzyszą mu śpiewy i zabawy. Ale Barbórka to nie tylko karczmy i combry. W czasie tego święta zakładowe delegacje odwiedzają chorych pracowników przebywających w szpitalach oraz sieroty po tragicznie zmarłych pracownikach. Składane są też kwiaty na grobach tragicznie zmarłych kolegów, a także pod pomnikiem inż. Jana Wyżykowskiego, górnika i geologa, który odkrył złoża miedzi w obecnym legnicko-głogowskim zagłębiu.
Z okazji Barbórki organizowane są również spotkania z matkami, które mają trzech i więcej synów górników, spotkania z jubilatami i emerytami. Odbywają się zjazdy żon górników i wycieczki do kopalń dla dzieci i młodzieży. Obowiązuje też oczywiście deputat barbórkowy, którego tradycja sięga czasów, gdy raz do roku na górnicze biesiady zjeżdżali możnowładcy. Z tej okazji kopacze otrzymywali porcje jadła i napitku. W 1920 r. kwestię deputatu barbórkowego uregulowano nawet urzędowo, postanawiając, że składać się na niego będzie ćwiartka wódki, 20 dkg kiełbasy i dwie bułki. Obecnie zatrudnieni w kopalniach KGHM z okazji Dnia Górnika otrzymują roczną nagrodę. Kultywowanie górniczych tradycji to nieodłączny element kultury organizacyjnej spółki.
Autor:
Numer: