Wojna na Bliskim Wschodzie szkodzi Rosji
Rok temu, gdy Hamas rozpoczął wojnę z Izraelem, przeważała opinia, że zawierucha bliskowschodnia jest prezentem dla Rosji, bo odciągnie uwagę świata i środki USA od Ukrainy. Te nadzieje Kremla nie do końca się ziściły. Co więcej, przebieg konfliktu na Bliskim Wschodzie obnaża słabości rosyjskiej strategii w regionie i redukuje wpływy Rosji, przez lata rozszerzane i wzmacniane przez reżim Władimira Putina.
Dziesięcioro cywilów zginęło, a 30 zostało rannych w wyniku rosyjskich nalotów na prowincję Idlib w północno-zachodniej Syrii. Rosyjskie myśliwce przeprowadziły kilka dni temu serię nalotów na cele cywilne i militarne w rejonach kontrolowanych przez rebeliantów walczących z reżimem Baszara el-Asada, sojusznika Moskwy. Rosja przypomniała w ten sposób o swej obecności w Syrii. Ostatnio bowiem zarówno w tym kraju, jak i na całym Bliskim Wschodzie wydarzenia przebiegają zdecydowanie nie po myśli Kremla.
Źle się dzieje w bliskowschodnim bastionie Rosji
Zwłaszcza ciosy, które spadły na szyicką Partię Boga, są poważnym zagrożeniem dla interesów Kremla, ponieważ organizacja ta wspierała rosyjską interwencję wojskową w Syrii. Zresztą sposób, w jaki Izrael uderzył w Hezbollah, przeraził rosyjskie władze. Aleksandr Bortnikow, długoletni dyrektor rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa, ostrzegł, że eksplozje pagerów i radiotelefonów w Libanie, które uderzyły w tysiące bojowników Hezbollahu, wskazują na potencjalne zagrożenie dla rosyjskiego przywództwa poprzez „zniszczenie krytycznej infrastruktury informacyjnej, ale także organizowanie zamachów na przedstawicieli rządu za pomocą przenośnej elektroniki w odpowiednim czasie”.
Syria była głównym bastionem wpływów Rosji na Bliskim Wschodzie, ale już skrócona wizyta prezydenta Asada na Kremlu w lipcu 2023 roku pokazała słabnącą zależność Damaszku od Moskwy. Obecna wojna to pogłębia. Rosyjskie dowództwo wojskowe nie ma wiedzy ani kontroli nad dostawami irańskiej broni dla reżimu Asada i dla Hezbollahu. Słabość Moskwy w Syrii obnażył zwłaszcza izraelski atak na rosyjską bazę lotniczą Chmejmim 3 października. Celem był irański magazyn amunicji na terenie bazy, a nie sam rosyjski obiekt. Magazyn został zniszczony, a rosyjskie systemy ziemia–powietrze nie zdołały przechwycić nadlatujących pocisków. Izrael kontynuuje naloty na cele w Syrii od początku wojny w Strefie Gazy. W jednym z nich niedawno zginął w Damaszku bratanek zabitego przywódcy Hezbollahu Hassana Nasrallaha. Wcześniej w takich atakach zginęło kilku wysokich rangą oficerów irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej. Choć głównym celem pozostają składy broni, transporty amunicji i inne militarne obiekty związane z Iranem i jego szyickimi sojusznikami z Hezbollahu i milicji obecnych w Syrii.
„Wzmożone izraelskie ataki na syryjskie cele są niebezpieczne dla Rosji, zarówno pod względem bezpieczeństwa jej wojsk, jak i możliwej destabilizacji i potrzeby wzmocnienia jej architektury wojskowej w czasie, gdy na Ukrainie zaangażowane jest wiele sprzętu” – mówi Anton Mardasov, naukowiec z Middle East Institute’s Syria Program, portalowi Al-Monitor. Kolejnym zmartwieniem Moskwy jest napływ uchodźców z Libanu do Syrii. Rosja obawia się, że masowy napływ Libańczyków do sąsiedniego kraju stanie się poważnym wyzwaniem dla reżimu Asada, który i bez tego znajduje się w trudnej sytuacji ekonomicznej. W tej chwili mowa już o ponad 100 tys. uchodźców. Tymczasem czego jak czego, ale pomocy gospodarczej Putin Damaszkowi nie jest w stanie zapewnić.
Kryzys w relacjach z państwem żydowskim
Z długo kultywowanych „specjalnych stosunków” między Rosją a Izraelem nie pozostało nic, a Putin nie komunikuje się już z premierem Benjaminem Netanjahu. Obecnie współpraca Moskwy i Jerozolimy ogranicza się do ewakuacji rosyjskich obywateli w Libanie. Media głównego nurtu w Moskwie krytykują izraelskie naloty i operacje lądowe przeciwko Hezbollahowi w Libanie. Rosja nie uznaje Hezbollahu za organizację terrorystyczną, wspierała zabitego przez Izrael lidera grupy Hassana Nasrallaha aż do jego śmierci i obwinia Izrael o eskalację na Bliskim Wschodzie oraz „mordowanie libańskich cywilów”, nie zwracając uwagi na ataki Hezbollahu na państwo żydowskie. Z kolei zintensyfikowana współpraca Moskwy i Teheranu budzi obawę Izraela, że w zamian za uzbrojenie Rosja może pomóc Iranowi w rozwoju programu nuklearnego.
Po irańskim ataku rakietowym na Izrael 1 października Rosja skrytykowała… Izrael. Ambasador Wasilij Niebenzia powiedział na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ, że Izrael dąży do wywołania wojny i wciągnięcia w nią USA. „Staje się coraz bardziej jasne, że izraelskie przywództwo planuje zrobić wszystko, aby wywołać bezpośredni konflikt między Iranem, jego głównym regionalnym przeciwnikiem a Stanami Zjednoczonymi” – powiedział rosyjski dyplomata. Najbardziej Kreml obawia się ewentualnej pełnoskalowej wojny między Izraelem a Iranem, głównym sojusznikiem Rosji w regionie. Dla Moskwy wygodniej byłoby, by konflikt ograniczył się do Libanu. Rozszerzenie konfliktu na Syrię zagroziłoby reżimowi prezydenta Asada. Regularna wojna Izraela z Iranem osłabiłaby z kolei państwo, od którego Kreml jest coraz bardziej zależny w dziedzinie militarnej, co osłabiłoby jego pozycję na Ukrainie.
Rosyjski peacemaker jest nagi
W przeszłości Moskwa doskonale wykorzystywała wybuchy przemocy na Bliskim Wschodzie, sprawnie wchodząc w rolę rzekomego mediatora. Podobnie Rosja wypada słabo jako adwokat regionalnych sojuszników czy ogólniej: krajów wrogich USA. Moskwa chciałaby mediować na Bliskim Wschodzie, aby zdobyć punkty polityczne, które można by wymienić na innym polu – związanym z rozwiązaniem konfliktu ukraińskiego. Jednak praktycznie nie ma takich możliwości. W miarę upływu czasu będzie coraz trudniej twierdzić, że jest się neutralnym, jednocześnie pogłębiając współpracę z Iranem. Przykładem na to, jak Rosja traci wyczucie dyplomatyczne na Bliskim Wschodzie, jest jej wsparcie dla Huti. Nie tylko polityczne. Odkąd Stany Zjednoczone zezwoliły Kijowowi na użycie dostarczonej przez Zachód broni na terytorium Rosji (fakt, że w ograniczonym zakresie), Moskwa rozważa odwet, dostarczając nowoczesne pociski przeciwokrętowe Jachont jemeńskim rebeliantom, którzy atakują Izrael, ale też statki na Morzu Czerwonym i w Zatoce Adeńskiej. Dostarczenie Huti doskonałych pocisków przeciwokrętowych może oznaczać wręcz całkowite zerwanie stosunków z Izraelem. Poza oczywistym zagrożeniem dla interesów Zachodu, wysłanie przez Moskwę rakiet do Jemenu może też doprowadzić do pogorszenia relacji Rosji z sunnickimi państwami regionu, wrogami Huti. Według amerykańskich źródeł wywiadowczych, saudyjski książę Muhammad bin Salman zażądał od Moskwy, by nie dostarczała pocisków manewrujących do Jemenu.
Moskwa kiedyś wykorzystywała każdą eskalację działań wojennych na Bliskim Wschodzie na swoją korzyść, zwłaszcza w przypadku ropy naftowej. Tymczasem teraz, w pierwszym tygodniu października, cena ropy Brent wzrosła tylko o 5 proc., pomimo wysokiego ryzyka izraelskiego ataku na irańskie terminale naftowe. Rosjanie nie są w stanie zmienić decyzji Arabii Saudyjskiej, która poirytowana powtarzającymi się naruszeniami kwot produkcyjnych uzgodnionych przez członków OPEC+ dokonuje zwrotu w polityce naftowej. Rezygnuje z bezskutecznych prób podniesienia ceny ropy do 100 dolarów za baryłkę poprzez ograniczanie wydobycia i rzuci na rynki dużo większe ilości surowca, by choć w części odzyskać rynek, tracony w ostatnich latach nie tylko na rzecz producentów spoza OPEC+, ale też członków kartelu, choćby właśnie Rosji, która najmocniej korzystała na ograniczeniach produkcji. Przy wyższych cenach zarabiała więcej, korzystając choćby ze swojej „floty cieni” tankowców.
Moskwa miała nadzieję wykorzystać przesunięcie uwagi międzynarodowej w kierunku Bliskiego Wschodu od wojny na Ukrainie, aby obnażyć niezdolność Stanów Zjednoczonych do zarządzania eskalacją co najmniej dwóch poważnych kryzysów jednocześnie. Tymczasem rok wojny Izraela z Osią Oporu to przede wszystkim kolejne ciosy spadające na rosyjskich sojuszników. Zdziesiątkowany Hamas w Strefie Gazy i na Zachodnim Brzegu. Zdekapitowany i ośmieszony Hezbollah w Libanie i Syrii. Naloty Izraela i USA na Huti w Jemenie. Każde izraelskie uderzenie w infrastrukturę tych radykalnych grup związanych z Iranem przyspiesza erozję wpływów Rosji na Bliskim Wschodzie i pośrednio osłabia jej szanse na wygranie wojny z Ukrainą.
SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów oraz lektora na gazetapolska.pl
Gazeta Polska miesięcznie
25,00 złMiesięczny dostęp do wszystkich treści serwisu www.gazetapolska.pl.
Masz już subskrypcję? Zaloguj się
- Możliwość odsłuchiwania artykułów gdziekolwiek jesteś [NOWOŚĆ]
- Dostęp do wszystkich treści bieżących wydań "Gazety Polskiej"
- Dostęp do archiwum "Gazety Polskiej"
- Dostęp do felietonów on-line
* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas [email protected]
W tym numerze
-
Herod z chciwości i żądzy władzy zorganizował rzeź niewiniątek. Dziś celem zbrodni na dzieciach również jest zaspokojenie różnych żądz, ale w innych formach, często odrażających. Obecnie potężne...
Maślana gorączka
Lidl, Biedronka, Kaufland, Netto, Aldi, Stokrotka – gdy piszę ten tekst, każda z tych sieci ma w swojej ofercie promocję na masło. Można odnieść wrażenie, że produkt ten w Polsce się wyprzedaje, a ...Chaos i anarchia to obecny stan wymiaru sprawiedliwości
– Minister Bodnar nie zrobił nic poza wzmożeniem chaosu, niepokoju w wymiarze sprawiedliwości, stosując różne kruczki, wykorzystując luki prawne albo dokonując wykładni prawa skrajnie instrumentalnej...Tusk, TVN i demokracja bezobjawowa
Zapowiedzi Donalda Tuska, że roztoczy parasol ochronny nad TVN, wprawiła jego zwolenników w szampański nastrój. Ich jedynym marzeniem jest przyspawanie obecnego układu władzy na dekady. Poświęcą w ...Pierwsze Boże Narodzenie
„Rzekł im więc Jezus: Jeszcze przez krótki czas jest wśród was światłość. Chodźcie, póki światłość macie, żeby was ciemności nie ogarnęły; a kto chodzi w ciemności, nie wie, dokąd idzie. Póki...Trzęsienie ziemi na Bliskim Wschodzie
Błyskawiczny upadek półwiecznego reżimu Asadów w Syrii to jeszcze większy szok niż militarne sukcesy Izraela w wojnie z „osią oporu”. Nawet Arabska Wiosna tak nie zmieniła Bliskiego Wschodu jak...